Słoikowa mielonka „Szlachecka „
Szlachecka , bo szlachta jada na bogato , a więc w mieloneczce nie można, nie pomyśleć o szyneczce 😉 Mielonka ze słoika , to jedna z najsmaczniejszych kiełbas , pod warunkiem ,że jest wyrobem domowym . Naprawdę prosta w wykonaniu , mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się być kłopotliwa . Jeśli chodzi o smak ..wyobraźcie sobie świeżutkie , pachnące mięsko w delikatnej lekko słonej galaretce z kruchymi kawałeczkami szyneczki… czy to może nie smakować ? No błagam ..nie ma takiej mocy ! Polecam zabawę w domowe wędliniarstwo – bardzo praktyczne i odprężające zajęcie 😉 Raz spróbujecie i już nigdy nie przestaniecie 🙂
Składniki na około 6-7 słoików o pojemności 300 ml :
- 0,5 kg łopatki wieprzowej
- o,5 kg świeżego boczku
- 0,5 kg chudziutkiej szynki wieprzowej
- 1 czubata, łyżka suszonych drobno- mielonych warzyw ( marchew, seler,korzeń pietruszki ,cebula) ja używam własnych , ale można kupić tzw. suszone-warzywko i przemielić w młynku do kawy
- 1 łyżeczka mielonej gorczycy czarnej
- 1 łyżeczka pieprzu mielonego – średniego
- 1,5 łyżki soli peklowej
- 1 płaska łyżeczka cukru pudru
- 1 płaska łyżka żelatyny
- 2 szklanki wody
Boczek przekręcamy maszynką o drobnych oczkach , łopatkę na grubym sicie , a szynkę kroimy w kwadraciki – mniej więcej 4 x 4 cm . Całe mięcho wkładamy do jednej miski , dosypujemy przyprawy ,sól , pieprz ,żelatynę , dolewamy dwie szklanki wody i całość wyrabiamy ręką , co jakiś czas mocno klepiąc , przez około 10-15 minut . Wiem , mozolna czynność ,ale jest to najcięższy ,konieczny element , potem już z górki 😉 Tak wyrobione i wyklepane ( jak gęba męża po melanżu 😉 ) mięcho , wkładamy do lodówki na całą noc . Następnego dnia , ciasno upychamy do wyparzonych słoików , tak ,żeby między zakrętką , a mięsiwem była około 1-2 cm przerwy ( inaczej wysadzi nam wieczko po zagotowaniu ) .
Zakręcamy – optymalnie jest użyć zakrętek z klikaczem , wtedy mamy 100 % pewności ,że słoik się domknął co przy wyrobach mięsnych jest bardzo istotne . Wkładamy do dużego gara wyłożonego na dnie ścierką , zalewamy wodą , tak żeby wieczko nie zostało zalane ( dekielki mają być widoczne 😉 ) i doprowadzamy do wrzenia , następnie obniżamy temperaturę i pozwalamy słoikom pykać w 70 C , przez około 60 minut . Pozostawiamy do przestygnięcia w garze – wyjmujemy gdy wystygną i wkładamy do lodówki . Drugiego dnia , można już testować jak smakuje „Szlachecka” mielonka , ale najsmaczniejsze są po 3-4 tygodniach , kiedy przesiąkną przyprawami . W lodówce spokojnie wytrzymują do 3-4 miesięcy , dłużej u mnie nigdy domownicy nie pozwalają im żyć 😉 Smacznego !
Nie ma nic lepszego od prawdziwej, domowej wędliny (niekoniecznie wędzonej), bez zbędnych wypełniaczy i nadmiaru chemii. Składniki są wiadomego pochodzenia i dobrej jakości, a smak możemy dopasować do swoich oczekiwań. Co więcej, część przepisów jest łatwa i szybka w wykonaniu. Nie trzeba być asem w kuchni, by zrobić choćby białą kiełbasę czy szynkę parzoną. No coś czuję, że ta domowa konserwa z dużą ilością galaretki będzie hitem : ) Przepis zanotowany, pozdrawiam!
Lecz w tym przepisie autor oferuję chemię bo czymże jest peklosul?To sól czyli NaCl + nitryl czyli azotyn sodu, 0.5-0.6% który dla zdrowia nie jest obojętny – jeżeli nie chcemy się truć to możemy zastąpić to wagowo czystą solą (sól jest nośnikiem nitrylu w peklosoli ).
Bardzo chętnie korzystam z wielu przepisów na tej stronie. Robiłam wszystkie przyprawy i wiele wędlin. Zastanawiam się tylko czy dodawać sól peklową, bo to przecież chemia. Mam zamiar zastąpić ją solą do przetworów. Wędliny nie będą różowe, ale chyba nie wpłynie to ich jakość, czy trwałość. Czy robiła Panie kiełbasy bez soli peklowej, a jeśli tak to jak długo były zdatne do spożycia?
pozdrawiam i życzę dalszych ciekawych pomysłów na blogu, z których chętnie skorzystam
Jola
http://klaudynahebda.pl/sol-peklowa/ – to tak a propos wątpliwości co do używania soli peklowej:)
Ja zamiast azotynów dodaję odrobinę cukru i teraz proszę tak dokładnie poczytać i znaleźć, jakie zadanie spełnia dodatek niewielkiej ilości cukru do mięsa – ja nie dodaję nitrylu do moich kiełbas czy konserw słoikowych od ponad 40 lat i nigdy wcześniej nie dodawali ich moi rodzice . Tak że proszę uzupełnić wiedzę serdecznie pozdrawiam .
Ja też robię sam kiełbasy i wędzę na działce, nigdy nie zdarzyło mi się by kiełbasa się zepsuła – ona uschła na kość a się nie zepsuła .Jeśli robisz z kupionego mięsa w markecie to ono już jest różowe i tak szybko nie ściemnieje jak mięso kupione od zaufanego rzeźnika czy też mięsa nie konserwowanego po uboju. Moja kiełbasa zrobiona jest smaczna a środek ma ciemny – bywało że robiłem z mięsa kupionego w markecie a kiełbasa zawsze była różowa – i to dało mi do myślenia że ja dokładając peklosól dodatkowo się dobrowolnie truję . Dodatki moje do mięsa na kiełbasy to : sól , pieprz, czosnek i odrobina cukru to tyle z przypraw – mogę powiedzieć że wędzę już od ponad 40 lat, a wcześniej jako dzieciak z Tatem i w dalszym ciągu robię w/g starej receptury – lecz coraz gorzej z dobrym surowcem serdecznie pozdrawiam