Marynowane płaty śledziowe – od podstaw
Marynowane płaty śledzia, to dla większości ludzi doskonała przekąska , smaczna i pasująca do wszystkiego . Zdecydowanie w okresie postu i na Wigilijnym stole nie powinno go zabraknąć . U mnie w domu zawsze robię własne , od podstaw , czyli zaczynając od zakupu surowego śledzia , aż do przetwarzania go już po zamarynowaniu w różne śledziowe przekąski – o nich ciut później w następnych postach 😉 Dlaczego ? Bo lubię i uważam ,że jak wiem co jem , to jakoś od razu lepiej się czuję , no najchętniej nawet złowiłabym go sama – uwielbiam łowić ryby – ale niestety nie mam kutra i jakoś nie organizuje się wypraw na śledzia 😉 Może kiedyś 😉
Składniki :
1,5 kg świeżego śledzia – najlepiej dość dużego
zalewa :
- zalewa :
- 2 szklanki wody
- 1,5 szklanki octu
- 1 łyżka soli
- 1 łyżka cukru
- 1-2 cebule
- 1 łyżeczka ziaren gorczycy białej
Śledzie patroszymy , płukamy , rozcinamy na pół i pozbawiamy kręgosłupa ( jak na zdjęciu ) . Tak przygotowane śledzie układamy w słoikach dość luźno , najlepiej po obrysie wewnętrznej strony słoja , a środek zostawiamy pusty – do niego napchamy cebulki 😉 Składniki na zalewę wkładamy i wlewamy do garnka , dokładając pokrojoną w plastry cebulę .
Całość doprowadzamy do wrzenia , od momentu zagotowania zalewy , pozwalamy jej bulgotać około 5 minut . Po czym zdejmujemy z gazu i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia . Zimną zalewą zalewamy śledzie , do środka słoika wpychamy cebulę z zalewy , zakręcamy i odstawiamy na 3- 4 dni do lodówki . Po tym czasie możemy już spokojnie zjeść lub przetworzyć w śledziki bosmańskie , czy kaszubskie 😉 Przechowują się do dwóch tygodni 😉 Smacznego !
Raz, że ocet dodany do zalewy nie powinien się gotować a tylko (zagotować – zalewa).
Dwa, że proporcje octu i wody nie mogą być na pułapie niemal 1:1 – bo mordę wykręci a żołądek zdechnie.
Trzy, łączenie ryby i oleju to tragedia; omega3 i olej się wykluczają. Smaczne jest, ale wartości żadnej – li tylko trucizna dla organizmu.
Bez urazy.