Szynkówka podwędzana
Jest to chyba jedna z najlepszych wędlin na kanapki jakie można sobie wyobrazić . Chudziutka ,aromatyczna i niezwykle apetyczna . Czy trudna , nie raczej nie , skoro ja zrobiłam , powinien ja umieć zrobić każdy . Mało tego osłonki nadziewałam ręką , bo wysiadła mi nadziewarka , a mimo wszystko efekt jest poprawny . Polecam wszystkim początkującym , nawet parzona , bez wędzenia smakuje świetnie . Zaznaczam też, że jest to przepis , który powstał w mojej kuchni , więc nie wiem jak to profesjonalnie opisać – piszę więc jak robię 😉
Składniki
- 2,5 kg szynki – ja użyłam tych gorszych kawałków
- 0,5 kg boczku , chudego bez skóry
- 60 g soli peklowej
- 1 łyżka cukru pudru – płaska
- 1 łyżka żelatyny
- 1 płaska łyżka pieprzu
- 1 płaska łyżka mielonej białej gorczycy
- 1/2 szklanki zimnej wody
- 1/2 łyżeczki mielonego ziela angielskiego
- osłonka kolagenowa 150 mm
- sznurek
Szynkę kroimy na duże kawałki , takie 5 cm x 5 cm , lekko rozbijamy je tłuczkiem . Boczek przepuszczamy przez maszynkę o drobnych oczkach , dodajemy do szynki , dokładamy sól peklową , przyprawy , cukier, wodę i mieszamy , tak długo ,aż nam ręce odpadną ( żelatyna także musi być dodana teraz ) . Odstawiamy na noc do lodówki . Drugiego dnia znowu wyrabiamy , po czym tak przygotowaną masą mięsną nabijamy ciasno osłonki ( ja użyłam rąk, osłonka jest duża , ręka się mieściła , ubijałam pięścią ) . Po tej czynności ciasno związujemy sznurkiem i w połowie kiszki także ją przepasamy sznurem – to powoduje dodatkowe dociśnięcie farszu w osłonce . Odwieszamy na 12 godzin do chłodnego pomieszczenia , żeby farsz się osadził . Po tym czasie wędzimy na ciepło w temp 45- 50 C przez około 7 godzin , pilnując żeby temperatura nie przekroczyła górnej wartości . Jak ktoś nie dysponuje wędzarnią może ją po prostu parzyć w temp. 60-70 C około 120 minut i też będzie smaczna . Po wędzeniu kiełbasę należy parzyć w temperaturze około 60-70 C do czasu aż w środku temperatura kiełbasy osiągnie 60 C lub na oko jeśli nie mamy termometru około 120 minut . Wyjmujemy z gara , odwieszamy na 24 godziny w chłodne suche miejsce do ostygnięcia i osuszenia . Po tym czasie można już spożywać . Ja nadwyżki albo zostawiam w komórce , wtedy ładnie się podsuszają , albo zamrażam 😉 Smacznego 😉